Biurowa seria Lenovo B stoi w hierarchii znacznie niżej od ThinkPadów i jest traktowana raczej jako budżetowe wyposażenie stanowisk pracy. Mimo to producent zdecydował się ją usprawnić, dość wcześnie wymieniając w niej procesory na szóstą generację Intel Core (Skylake). Czy oznacza to podniesienie standardu dla tanich laptopów?

Solidne podzespoły

Nawet najmniejszy z nowej serii B – 14-calowy B41-80, ma znaczne możliwości rozbudowy. Można umieścić w nim procesor Intel Core i7, do 16 GB RAM i dodatkową kartę graficzną Radeon R5 M330. Nie jest to oczywiście konfiguracja mobilnej stacji roboczej, ale jak na budżetowy model biurowy wydaje się aż za mocna. Podobne podzespoły można umieścić w większym B51-80. Oba modele mają też opcjonalne matryce Full HD, które jeszcze na początku tego roku trafiały się w tańszych laptopach wyjątkowo. Jednocześnie nie zrezygnowano z rozwiązań starszej daty, na które coraz częściej brakuje miejsca w seriach biznesowych. Zamiast tego pozostawiono je jako opcje. Użytkownik, który potrzebuje napędu optycznego czy złącza stacji dokującej, może je wybrać podczas konfiguracji. Pod względem wyposażenia B51-80 czy B71-80 nie ustępują znacznie droższym od siebie modelom.

Przede wszystkim – nie przesadzać

Laptopy wspomnianej serii w dalszym ciągu nieco ważą, a rozbudowując je jeszcze tę masę podnosimy. Ponadto ryzykujemy, że będą hałasować i przegrzewać się. To oczywiste, że laptopy kosztujące tyle co Lenovo B51-80 nie mogą być równie dobre co ThinkPady T i nie warto tego od nich wymagać. Duże możliwości konfiguracyjne pozwalają dobrze dostosować laptopa do zadań, do jakich będzie on przeznaczony.

Z pewnością w stosunku do poprzedniej generacji (opartej o Intel Haswell) laptopy Lenovo B znacznie zyskały na wydajności, nie tracąc nic w zamian. Już samo to sprawia, że warto w nie wyposażyć firmę, a rozdzielczość 1920×1080 też na pewno nie zaszkodzi.